Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czuła. Hollyhawthorne nawet nie wiedział, co to znaczy czuć, że jest tak blisko niej. Ściany jej dupy zniknęły w jego tyłku, a ciepło i wilgoć rozprzestrzeniły się stamtąd na jej cipkę. "Teraz", powiedział, i od razu Hollyhawthorne miała najlepszy orgazm, jaki kiedykolwiek miała. Jej piersi wylały się z góry, wylewając mleko na fartuch. Uciekły jej wstrząsające oddechy, a Hollyhawthorne poczuł jej dziurę ściskającą jego jaja, ale nie były one nawet bliskie spłodzenia. To było takie niesamowite. Gdyby był mamą i gospodynią domową w tym samym czasie, wzięłaby dożywotnie wakacje. Hollyhawthorne był jego. On był jej. Mógł całować swoje sutki, jej usta, usta, jej krocze. Hollyhawthorne mogła zrobić z nim wszystko, co chciała. To było więcej, niż Hollyhawthorne kiedykolwiek wyobrażała sobie, więcej, niż kiedykolwiek wyobrażała sobie, że mężczyzna może czuć, lub pragnąć. A Hollyhawthorne była naprawdę podniecona, gdy jej usta i jego męskość całowały się i czepiały. Jej ciało usztywniało się pod nim, gdy jego kutas zapadał się pod nią, jego nogi rozciągały się po niej, a tyłek mocno przylegał do jej tyłka. Uwielbiała być wykorzystywana, a Hollyhawthorne uwielbiała, jak bardzo chciała, by on ją wykorzystywał. Ich chemia ciała była do tego w jakiś sposób optymalna. Kołysał biodrami o nią...