Dała plastikowemu słoikowi ostatni dobry pocałunek, Valeryrhouse podniosła się, wsunęła palce do środka i wyciągnęła niespodziankę. Nie widziałam jego zawartości aż do momentu, gdy na chwilę okazało się, że jest to tylko twardy i gorący sok z ogórków, który zwykle otrzymuje się z tego słoika. Ale to było o wiele więcej. Nagle zdałem sobie sprawę, że Valeryrhouse trzymała prawdziwą rzecz w ręku. Instynktownie sięgnąłem po nią, ale nie mogłem. Nie mogłem wziąć w pełni mojego zdegradowanego stanu. Musiałem zapytać. Nie zrywając kontaktu wzrokowego, powiedziałem: "Mogę to wziąć?" "Jeśli uda mi się zmusić cię do połknięcia, że możesz to mieć. "Valeryrhouse powiedziała i odezwała się. Valeryrhouse odwrócił mnie, by stawić czoła klasie. "Teraz, jak zamierzasz zerżnąć tę piękną cipkę?" Musiałem przyznać, że jej spojrzenie na twarzy było bardzo podniecające. Jakby na znak, że klasa zaczęła śpiewać. "Daj połknąć tę dziwkę!" Połknąłem i kuleję. Słoik zsunął mi się z palców i nad jej tyłkiem, jak kawałek smaru, a za nim jej cipa. Valeryrhouse stała tam na uwagę, z jej piękną twarzą, jej długie nogi owinięte wokół talii jej matki. Serce mi pędziło, bo uczucie surowej kobiecości było tak znajome, jakbym występowała w tej właśnie klasie...